wtorek, 28 listopada 2017


ELX - ALICANTE - BENIDORM - VALENCIA - BARCELONA (część 3/3)
(SIERPIEŃ 2017)

Do Barcelony dotarliśmy bardzo późno, około północy. Jechaliśmy BlaBlaCar-em około 350km. Początkowo mieliśmy zatrzymać się u jednej z osób z couchsurfingu, bylismy nawet dogadani ale niestety czwartkowy zamach pokrzyżował plany. Znajomy naszego Hosta zginął na LaRambli. Strasznie przykra historia. Nie byłoby więc na miejscu zatrzymać się u Niego w mieszkaniu, śmiać się czy wychodzić gdzieś wieczorami do miasta. Zdecydowałyśmy się więc zabookować hostel za jakieś 16euro. To była pierwsza noc w hostelu/hotelu podczas tej podróży. Hostel był tuż przy LaRambli czyli ulicy na której był zamach 2dni wcześniej. Początkowo nie wiedziałyśmy czy to dobra decyzja zostawać właśnie w tej dzielnicy, ale z drugiej strony było tam mnóstwo policji, więc nie wpadałyśmy w panikę. Po przyjeździe byłyśmy przerażone!... mnóstwo świec, zniczy, zdjęć zmarłych, kwiatów oraz modlących się w różnych językach ludzi. Pośród zniczy zauważyłyśmy również kartkę z napisem "Polska razem z Barceloną [*]"
W kilka minut dotarliśmy do hostelu ale tutaj pojawił się pewien problem. Recepcjonista powiedział "Przepraszam dziewczyny, ale nie mam waszej rezerwacji, mało tego jest środek sezonu i nie mamy wolnych pokoi". Pierwsza myśl "ŻART?! HAHA" (Mieliśmy podobną sytuację w Londynie kilka miesięcy temu😮😮😮) Pan nie mógł znaleźć naszej rezerwacji, ponieważ była zrobiona na NASTĘPNY TYDZIEŃ !!!. Nasz głupi błąd! Widocznie robiąc ja na telefonie coś przeskoczyło podczas rezerwowania. Oczywiście nie dałyśmy nic po sobie znać.  Pola ponownie pokazała potwierdzenie rezerwacji w telefonie na e-mailu ale zrobiła to tak szybko, że facet nie zorientował się, iż data jest błędna. Mało tego cały tekst był w języku polskim to tym bardziej nie zagłębiał się w treść wiadomości. Sam był lekko zakłopotany ale myślał, że to błąd po stronie hostelu, tak więc dał Nam dodatkowy pokój w dodatku prywatny! Finalnie wyszłyśmy na tym błędzie lepiej niż przed :D.
Wieczorem wyszliśmy na nocny spacer po mieście. Jak już wspomniałam wcześniej nasz hostel był tuż przy ulicy na której był zamach więc ponownie widziałyśmy znicze, kwiaty i modlądych się ludzi. Przerażające! Wtedy każda osoba przechodząca obok jakoś nie dawała poczucia bezpieczeństwa. Barcelona to duże miasto które nigdy nie śpi. Na każdej ulicy można spotkać ludzi, zwłaszcza w centrum. Głównym punktem życia nocnego jest promenada tuż przy plaży Barceloneta. Jest tam wiele klubów nocnych jak PACHA, OPIUM, SHOKO itd. Według opinii mieszkańców jest to miejsce do którego przychodza głównie turyści (mało hiszpański klimat). My finalnie zrezygnowałyśmy z wyboru któregoś i wróciłyśmy do hostelu. Trzeba było zregenerować siły na kolejne dni.
Co było śmieszne podczas wyjazdu miałyśmy ustawiona aplikacje liczącą kilometry zrobione pieszo. Zwykle pod koniec dnia pokazywała ona wynik 20-30km pieszo dodając specjalny komunikat "Mniej siedź więcej się ruszaj!". Szczerze mówiąc chodziłyśmy spoooooro, nigdy wcześniej nie zrobiłam aż  tylu kilometrów dzień pod dniu, nawet jeśli aplikacja nieco zawyżyła wynik. Co do komentarza, żeby więcej się ruszać wolę nie wiedzieć ile kilometrów to optymalny wynik.
Często czytam artykuły dotyczące wydarzeń w Hiszpanii. Jednym z najczęstszych tematów poruszanych latem jest problem z nadmiarem turystów przybywających do miasta, bowiem jest to jedno z najbardziej turystycznych miast na świecie. Według statystyk w Barcelonie żyje ok 1,6 miliona stałych mieszkańców, a rocznie odwiedza miasto ok 32miliony turystów! Mimo ogromnych
pieniędzy pozostawionych w mieście nieco komplikuje to życie mieszkających tam ludzi. Największy problem związnay jest z rosnącym kosztem utrzymania się, mam na mysli głównie cene wynajmu czy zakupu mieszania oraz ceny produktów spożywczych. Mało tego zatłoczone ulice centrum czy przepełnione metro  utrudniają dojazd do pracy. Często więc dochodzi do strajków przeciwko turystom  na ulicach, które mają pokazac władzom istniejący problem.

W niedziele rano wstając dość wcześnie udałyśmy się bezpośrednio do słynnego Parku Guell. Jest to jedna z najpiękniejszych ikon miasta, dzieło Antoniego Gaudiego. Park znajduje się w górnej części Barcelony, co daje niesamowity widok na miasto. To właśnie z tego miejsca zrobione zostało zdjęcie zamieszczone przeze mnie po lewej mojego artykułu, często pojawiające się w wielu turystycznych książkach czy stronach internetowych. (dojazd autobusem miejskim lub metrem).




Drugim punktem zwiedzania był słynny kościół Sagrada Familia. To najbardziej znane dzieła Gaudiego w Barcelonie. Jest to gigantyczna Bazylika, która jest w budowie od 1882r. i nie przewiduje się jej ukończenia w najbliższym czasie. Jest to bez wątpienia symbol tego katalońskiego miasta.  Jest to sztuka sama w sobie. Może zachwycić nawet osoby, nie mającej pojęcia o architekturze. Koniecznie trzeba ją zobaczyć na własne oczy. Jest zupełnie inna od pozostałych kościołów czy katedr. Osiemnaście wież o różnych wysokościach symbolizuje 12 apostołów, 4ewangelistów, Jezusa i Najświętszą Maryję Pannę. Bazylika znajduje się w centrum więc dojazd nie stanowi problemu.





Jakiś czas później udaliśmy się do Casa Batllo. Jest to obok Sagrada Familia i Casa Mila jedna z najbardziej znanych i pięknych prac architektonicznych Antonio Gaudiego.  Casa Batllo to w ciekawy sposób stworzona kamienica.


Następny punkt to Placa de Espana, czyli jeden z głównych placów w Barcelonie, w dzielnicy Montjuic. Według znalezionych informacji obszar Placa de Espana ma 340 tysięcy metrów kwadratowych i jest drugim co do wielkości placem w Hiszpanii zaraz po Plaza de Espana w Madrycie. Znajduje się tam  Museo de Arte de Cataluna i inne ważne obiekty, takie jak Las Arenas Centro Comercial (dawniej plaza de toros, dzieło Augusta Font i Carreras) oraz Barcelona Fira Montjuic Hall of Conferences
Museu Nacional d'Art de Catalunya
Las Arenas Centro Comercial
Barcelona Fira Montjuic Hall of Conferences
Spacerując po Placa de Espana nagle zobaczyłem 40euro leżące na chodniku! "Co za szczęście!". Stwierdziliśmy że to chyba znak żeby pójść na dobry obiad.
Zwykle transport publiczny jest łatwiejszą formą przedostania się z miejsca do miejsca, ale np metro nie daje możliwości zwiedzania budynków jak w przypadku pokonania trasy pieszo. Poza tym po poprzednich intensywnych dniach nasza kondycja była na dość wysokim poziomie więc pokonanie kilku kilometrów nie było wielkim wyzwaniem.




Port Olimpic

plaża BARCELONETA !!!
w tle Frank Gehry's sculpture - Peix d'Or

Owoce są zawsze świetnym wyborem!


słynny HOTEL "W"
Późnym popołudniem wróciliśmy w okolice La Rambli, aby wziąć nasze plecaki, a następnie spotkać się z wcześniej umówionym hostem z couchsurfingu, u którego planowaliśmy się zatrzymać .  La Rambla dzień jak co dzień była bardzo zatłoczona. Każdy chciał zobaczyć miejsce, w którym to doszło trzy dni wcześniej do tragicznych wydarzeń. Nie tworzyło to przyjemnej atmosfery. Nagle zobaczyliśmy dużą grupę ludzi. Szli i krzyczeli: "Jesteśmy muzułmanami, a nie terrorystami!". Początkowo nie wiedzieliśmy, co się tam dzieje. Wszędzie było mnóstwo ludzi, poza tym policja, wojsko i niezliczona ilość protestujących.
Spotkaliśmy się  z wcześniej umówioną osobą z couchsurfingu (był Francuzem). W zasadzie to od początku wszystko było jakieś skomplikowane. Umawiałyśmy się z Soufiane, a na spotkanie przyszedł Jego brat (oboje byli w zbliżonym do naszego wieku). Souftiene studiuje w Barcelonie ale na czas wakacji wrócił do Francji do rodziców. Było widać, że z to bracia, bo byli podobni ale nie tak się umawialiśmy. Couchsurfing ma jasne zasady. Dane konto na stronie, opinie dotyczą jednej osoby, a chłopacy nic nie wspominali, że na spotkaniu będzie tylko Jego brat. Początkowo stwierdziliśmy, że sprawdzimy kto to jest. Zwykle pierwsze wrażenie jest najważniejsze. Oczywiście nie mam na myśli oceny osoby po wyglądzie ale o samym zachowaniu się w danej sytuacji i podejściu do pewnych spraw. Ten Brat kiedy z Nim się spotkaliśmy był totalnie zmęczony! Rozumiem nieprzespane nocki, ciężkie treningi czy coś podobnego ale wyglądął jakby tydzień nie spał. Powiedział ze miał wczoraj imprezę "with all stuffs". Rozumiem alkohol jest dla wszystkich ale On na bank brał coś jeszcze. Tak więc udałyśmy wyluzowane i kontynuowałyśmy temat, żeby coś więcej powiedział. Po chwili zaczął
 coś mówić o zmieszaniu alkoholu z cocainą i dopalaczach! W dodatku żartobliwie zapytał czy kiedyś próbowałyśmy! Wtedy już mieliśmy 100% pewności, że nie ma opcji żeby u Niego się zatrzymać. Przecież mógłby dosypać Nam coś do napoju. Lepiej być ostrożnym, niż żałować czegoś po fakcie. Może troszkę czarny scenariusz sobie wyobraziłyśmy ale lepiej tak niż w drugą stronę. Co prawda gdy rozmawialiśmy to był miły. Mówił, że nauczył się angielskiego, podczas gdy pracował jako opiekun do dziecka w Stanach. Z Jego rozmowy wynikało, że lubił to co robił. Może nie był taki zły ale jednak wolałyśmy nie ryzykować :D
Tak dla sprostowania to nie opowiedziałam o tej historii, żeby w jakiś sposób kogoś przestraszyć przed korzystaniem z couchsurfingu. Chciałam jedynie pokazać żeby być ostrożnym i przy wyborze hosta poczytać opinie o danej osobie i w możliwy sposób wybadać ją przez rozmowę. Szczerze mówiąc wszystko i wszędzie może być niebezpieczne, wystarczy jedynie być ostrożnym. Używałam couchsurfingu wiele razy, w wielu krajach i nadal uważam, że jest to najlepszy sposób na podróże. Daje możliwość poznania prawdziwego życia mieszkańców. Co jest również zaletą portalu to brak możliwości usunięcia negatywnej opinii wystawionej przez drugą osobę, co świadczy o wiarygodności komentarzy. Oczywiście nie wyobrażam sobie nie zamienić kilku zdań z osobą przed spotkaniem i wole jedna podróżować z druga osobą. Wielu użytkowników couchsurfingu ma dodatkowo wiarygodność konta potwierdzoną kartą kredytową czy innymi portalami społecznościowymi. 
I oczywiście najważniejsze!
Couchsurfing nie jest sposobem na bezpłatne zakwaterowanie. To dobry sposób na poznanie mieszkańców, którzy chcą spędzać wolny czas z podróżnikami, którzy chcą pokazać miasto i interesują się kulturą w innych państw. Czasami mogą zaoferować również bezpłatne zakwaterowanie.

Wieczorem pojechaliśmy obejrzeć popularną Magiczną Fontannę. Jest to jedna z najpopularniejszych atrakcji w Barcelonie.
Magiczna Fontanna znajduje się na końcu Avinguda Reina Maria Cristina tuż pod Palau Nacional. Pamiętam było tam mnóstwo ludzi. Każdy chciał obejrzeć specjalny pokaz świateł. Nam niestety nie udało się go zobaczyć.  Organizatorzy bali się kolejnego ataku terrorystycznego. Mam nadzieję, że następnym razem to obejrzymy!

POKAZ POWINIEN WYGLĄDAĆ TAK JAK NA ZAMIESZCZONYCH ZDJĘCIACH! 😢





with Linn
Podczas gdy czekaliśmy na pokaz fontanny stwierdziliśmy, że dobrym pomysłem może być skorzystanie z opcji couchsurfing HANG OUT. W krótkim czasie kilka osób wysłało zapytanie odnośnie spotkania się.  W pośpiechu wróciliśmy do nowego hostelu, aby zostawić plecaki i zmienić ubrania. Tym razem spałyśmy w pokoju 12-osobowym. W pokoju poznałyśmy osoby z Argentyny, Brazylii, Australii, Austrii itd. Jedna z dziewczyn Linn (z Austrii) dołączyła do Nas i wspólnie poszłyśmy spotkać się z ludźmi z couchsurfingu. Spotkanie wieczorne było w typowej hiszpańskiej dzielnicy miasta, mało turystycznej. Kiedy dotarłyśmy na miejsce zobaczyłyśmy wiele plakatów z dziwnymi napisami "+ jeden turysta = - jeden sąsiad" lub "Turyści wracajcie do domu, nie potrzebujemy Was tutaj". Troszkę dziwnie się poczułyśmy czytając to.
 W wcześniejszej części pisałam nieco o problemach miasta z turystami. Ta sytuacja ma oczywiście stronę pozytywną, jak i negatywną, Pozytywną są pieniądze pozostawione przez turystów w mieście oraz nowe miejsca pracy w pubach, restauracjach i innych miejscach. Złą strona jest hałas, zatłoczone ulice, większa możliwość kradzieży czy terroryzmu oraz bałagan na ulicach. Oczywiście nie można wszystkich odwiedzających miasto klasyfikować do jednej grupy. Pierwszą grupę stanowią turyści którzy interesują się hiszpańską kulturą i architekturą czyli ludzie, którzy chcą poczuć hiszpański styl życia. Inna grupa to ludzie, którzy przyjeżdżają do Hiszpanii poimprezować z dużą ilością alkoholu hałasując i wyrzucając śmieci gdzie popadnie.

Szczerze mówiąc, była to dziwna sytuacja. Byliśmy turystami i przyszliśmy na imprezę przeciwko turystom 👀. W pierwszej chwili czuliśmy się trochę niezręcznie, chociaż zostaliśmy zaproszeni przez Hiszpanów.
Było to nowe doświadczenie. Widzieliśmy typową hiszpańska spokojną dzielnicę wielkiego turystycznego miasta, takiego jak Barcelona. Na ulicach i specjalnie przygotowanych scenach były  dekoracje, na których hiszpańscy śpiewacy śpiewali hiszpańskie piosenki. 


Poniedziałek był leniwym dniem na plaży! Potrzebowaliśmy tego po  tych wielu aktywnych dniach wcześniej. Kolejnego dnia (w niedzielę) miałyśmy lot powrotny do domu, więc była to ostatnia możliwość plażowania i zaczerpnięcia słońca i pięknego morza.  Tam również spotkaliśmy się z kilkoma osobami poznanymi przez couchsurfing, nowe doświadczenie i praktyka języka angielskiego.



Po południu spotkaliśmy się z Linn i razem poszliśmy spotkać się z Danielem. Daniel to chłopak który zaoferował couchsurfing, ale któremu plany pokrzyżowały się przez czwartkowy zamach terrorystyczny. Jest fryzjerem stylistą. Zaproponował, że zrobi coś z Naszymi włosami, ale jednak nie podjęłyśmy się wyzwania HAHA. Mam na myśli fakt iż nasze poniszczone stylizacją włosy pewnie musiałyby być ścięte do zera 😂.  Porozmawialiśmy trochę czasu, a następnie poszliśmy bezpośrednio do Plaça Espanya.

Placa de Espanya
Pożegnaliśmy się z Linn, a później poszliśmy na spotkanie z Victorem .Victor jest moim dobrym przyjacielem, którego znam od kilku lat. Poznaliśmy się kilka lat wcześniej. Naprawdę miło było go znowu spotkać. Teraz mieszka w okolicy poza centrum Barcelony, więc pojechaliśmy tam wspólnie samochodem.
z Victorem
Następnego dnia rano pojechaliśmy razem na lotnisko ElPrat. Lotnisko znajduje się blisko mieszkania Victora. Pola miała lot o 10:00 rano, a ja o 16:00. Szczerze mówiąc miałam również opcję lotu rano (2 loty dziennie w tej samej cenie), ale postanowiłem zostać trochę więcej. Pożegnaliśmy się z Victorem. Szczerze mówiąc, powiedzieliśmy sobie "Do zobaczenia wkrótce", bo przyjechał do Polski około 2 tygodnie później 😀.

Wszystko co piękne szybko się kończy 😪😩

Pożegnaliśmy się z Polą.  Ona poszła na odprawę, a ja złapałem autobus do centrum (do Placa Espanya). To około 30 minut od głównego lotniska w Barcelonie - El Prat. To było kilka dodatkowych godzin w Barcelonie- 😀😀 ... kilka godzin więcej z słońcem, palmami i plażą!  Szedłam ulicami z plecakiem w stronę plaży. Widziałem ponownie port i inne piękne miejsca. Mój lot powrotny był około 16:00.




ElPrat jest drugim co do wielkości portem lotniczym w Hiszpanii. Należy do dwudziestu najbardziej ruchliwych portów lotniczych na świecie. Zawsze lepiej jest wziąć więcej czasu przed odprawą, gdyż lotnisko może być zatłoczone. Mój lot był do Berlina Schonefeld. Znalazłem tam tańszy lot (bilet kosztował lot za 50euro). Berlin jest około 3 godziny od Poznania. Z Berlina Schonefeld jest wiele możliwości przedostania się do Poznania jak np. "PolskiBus" (około 60zł lub czasami mniej).

Przyjechałem do Poznania około północy, gdzie czekały na mnie mama i siostra. W zasadzie to troszkę się za Nimi stęskniłam. Z drugiej jednak strony tęsknię za ludźmi których spotkałem i miejscami, które widziałem.
   DO ZOBACZENIA ESPANA 💓💓💓!!!