piątek, 10 lutego 2017







 BARCELONA 💓💓💓 (2013,2014,2015)


Nie wiem dlaczego ale do tego miasta mam największy sentyment i wiem, że zawsze, gdy to tylko będzie możliwe będę wracać. Być może powodem jest to, że to właśnie tam była moja pierwsza dalsza podróż zagraniczna, albo samo miasto, w którym jest wszystko to co uwielbiam...plaża, palmy, słońce, mili ludzie...  Barcelona to duże miasto łączące klimatyczne katalońskie uliczki z wysokimi nowoczesnymi wieżowcami. Nie braknie tam również wspaniałych widoków i atrakcji turystycznych.
Samo zorganizowanie wyjazdu nie jest trudne. Obecnie można tam dolecieć, z prawie każdego polskiego lotniska czy pobliskiego niemieckiego Berlin Schonefeld.
Możemy wybrać główny kataloński port lotniczy "Barcelona El Prat" (ok 10km od centrum miasta)  , bądź nieco dalszy (ok 100km od Barcelony) port "Barcelona Girona". Dojechać do centrum miasta można na wiele sposobów. W przypadku lotniska bliższego "El Prat" najtańsza opcją jest skorzystanie z komunikacji miejskiej. Bilet jednorazowy kosztuje ok 2 Euro. Lepszą jednak opcją jest wykupienie pakietu 10-ciu przejazdów miejskich za niecałe 10Euro. Z dalszego lotniska "Girona" bilet autobusowy kosztuje ok. 15Euro.
*Gdańsk (El Prat)
*Katowice (El Prat)
*Kraków (Girona)
*Poznań (Girona, El Prat)
*Warszawa Modlin (El Prat)
*Wrocław (Girona)
+Berlin (El Prat)


KOMUNIKACJA MIEJSKA
Samo poruszanie się po mieście też nie jest skomplikowane. W zasadzie ja korzystałam jedynie z metra, które posiada aż  11 linii, na których znajduje się 209stacji. Praktycznie wszędzie bez problemu można się przedostać. Najlepszą opcją biletową dla kilkudniowego wyjazdu, tak jak uprzednio wspominałam jest zakup biletu 10-cio przejazdowego za niecałe 10Euro, który to można dzielić pomiędzy kilka osób. Mapa metra jest zrozumiała, a tunele podziemne w prosty sposób informują podróżnych, jak mają się poruszać.


ZAKWATEROWANIE

Tutaj istnieje pełna dowolność od drogiego apartamentu tuż obok morza, po hostel czy couchsurfing. Wszystko zależy od naszych potrzeb, jak i zasobności portfela. Polecam rezerwacje zrobić przed wylotem internetowo. Szkoda byłoby zostać bez noclegu po przylocie albo tracić czas na miejscu 😀. Poza tym strony pośredniczące rezerwacji pokoi często oferują promocje cenowe. Ja najczęściej korzystałam z www.booking.com, www.hostelbookers.com, www.trivago.pl czy www.hotels.com.
Fajną opcją, zwłaszcza przy większej liczbie osób jest wynajem całego mieszkania na kilka dni. Najpopularniejsza tutaj jest strona www.airbnb.pl. Co prawda do ceny pokoju jest doliczana opłata za sprzątanie i opłata serwisowa, jednak przy przeliczeniu tych kosztów na ilość osób przy dłuższym pobycie wychodzi korzystnie. 😉Jeszcze inną opcją jest couchsurfing czyli tzw. nocleg u kogoś w prywatnym mieszkaniu za darmo w zamian za rozmowę, wymianę doświadczeń podróżniczych czy zwyczajnie spędzenie razem wolnego czasu. Polega to na tym, iż zamieszczamy posta na stronie couchsurfing-u z informacją w jakich dniach, w ile osób i w jakim mieście będziemy. Osoby zarejestrowane w naszym docelowym mieście otrzymują powiadomienie drogą e-mailową o naszym planowanym przyjeździe i jeśli zdecydują się nas przyjąć, bądź też zaoferują oprowadzenie i pokazanie miasta odpisują w wiadomości prywatnej. Wiadomo najlepiej dla bezpieczeństwa sprawdzić opinie poprzednich osób nocujących, jak również wymienić chociażby kilka wiadomości z potencjalnym hostem.


CO ZOBACZYĆ? 
Drugie co do wielkości miasto w Hiszpanii przyciąga nie tylko znanymi zabytkami, ale też klimatycznymi uliczkami, hiszpańskimi przysmakami, pięknymi parkami czy plażą. Co ciekawe powierzchnia miasta to 104km², czyli podobnie jak nasz Koszalin (98km²) 😀, natomiast liczba ludności miasta zbliżona do Warszawy (gęstość zaludnienia Barcelony jest ponad 4,5 razy większa)!!!

Do największych atrakcji miasta należą:

1-Sagrada Familia

Jest to jeden z najbardziej znanych budynków na świecie, wizytówka miasta. Budowla świątyni rozpoczęła się w 1882roku i wciąż trwają prace wykończeniowe. Powodem długotrwałego procesu prawdopodobnie jest wykańczanie każdego elementu świątyni osobno. Rocznie kościół odwiedza ok 3mln turystów. Mimo otaczających rusztowań kościół robi wrażenie.


2- Park Guell
Jest to najbardziej znany park Barcelony, często umieszczany na widokówkach miasta. Nazywa się go dumą miasta autorstwa Antoniego Gaudiego. Położony jest na wzgórzu, tak więc pełni funkcję tarasu Barcelony, z którego zobaczyć można całą panoramę miasta i wybrzeża. Początkowo park miał być osiedlem mieszkaniowym dla bogatej sfery z Barcelony, koniec końców jednak Gaudi zaprojektował tylko dwa domy. W jednym z nich znajduje się obecnie Muzeum Dom Gaudiego. Po kilku latach od rozpoczęcia prac miasto wykupiło kompleks i przerobiono je na park, który znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Najpopularniejszym miejscem jest plac centralny z najdłuższą ławką świata. ma ona falisty kształt i długość 110metrów! W całości pokrywa ją mieniąca ceramiczna powierzchnia.

3- stadion FC Barcelony Camp Nou
Jest to przede wszystkim szczególne miejsce dla kibiców piłki nożnej. Tuż obok stadionu znajduje się Muzeum FC Barcelony. Cieszy się ono ogromną popularnością. Według danych rocznie stadion odwiedza je ponad milion osób. Bilet wstępu na stadion i do muzeum niestety do tanich nie należy (osoba dorosła ok 23Euro, dzieci ok 17Euro) jednak niemożliwe jest pominięcie tego punktu podczas odwiedzenia miasta. Zobaczyć można m.in. galerię z  trofeami klubu, szatnie zawodników, pamiątkowe zdjęcia, można wejść na trybunę, murawę, zobaczyć salę konferencyjną i wiele innych.

4-słynna ulica La Rambla
Według danych z jednej z stron internetowych 70% mieszkańców Barcelony to piesi. Bardzo zatłoczone miasto uniemożliwia sprawne przedostanie z jednego do drugiego miasta autem, tak więc ludzie często korzystają z komunikacji miejskiej, bądź pokonują trasy pieszo czy rowerem. Miasto wyłączyło do dyspozycji pieszych az 130hektarów ulic, deptaków i ścieżek. Najpopularniejszą ulicą jest La Rambla, ciągnąca się od Placa de Catalunya aż do nadbrzeża. To bardzo popularna ulica zarówno wśród turystów jak i miejscowych. Tętni życiem przez całą dobę, jest tam mnóstwo sklepów, kawiarni, barów czy ulicznych artystów. Idąc dalej aleją dochodzimy do pięknego portu

5- Magiczne fontanny

Jest to kompleks fontann znajdujący się przy Avenida Maria Cristina. Znajduje się u podnóża wzgórza Montjuïc, niedaleko hal targowych Fira de Barcelona oraz Placa d'Espanya. Szczególnie wyjątkowo wyglądają nocą podczas widowiskowych spektakli artystycznych. Połączenie wody-światła i dźwięku daje znakomite wrażenie. Zróżnicowane ciśnienie wody tworzy rozmaite elementy i figury. Spektakle odbywają się co ok pół godziny od 21:00. Z tego co pamiętam to latem od czwartku do niedzieli, a poza sezonem w piątki i soboty. najlepiej sprawdzić dokładnie dni i godziny przyd wylotem.

6- L'aquarium
Jest to największe oceanarium z eksponatami z rejonu morza śródziemnego. Niestety jeszcze tam nie byłam, ale z informacji z stron internetowych wynika, że znajduje się tam 20 tematycznych basenów. Największą atrakcją jest wielki basen, pod którym przeprowadzony jest 80-cio metrowy szklany tunel dla zwiedzających. W oceanarium znajduje się ok 4tys. gatunków, w tym też duże rekiny.

7-La Barceloneta
Jest to jedna z dzielnic Barcelony znajdująca się tuz obok Morza Śródziemnego. Tętni życiem zarówno w dzień jak i w nocy. Tuż obok promenady jest tam wiele restauracji, pubów i klubów. Główną atrakcją dzielnicy jest jednak plaża, która w sezonie przepełniona jest wypoczywającymi mieszkańcami, jak również turystami. Ponadto charakterystyczny dla Barcelony jest 5-gwiazdkowy hotel "W" znajdujący się tuż obok morza. Jest bardzo nowoczesny przypominający Burl Al Arab w Dubaju. Charakterystyczna dla plaży jest również złota rybka Franka Gehry-ego.

 
8- Plac Kataloński i Plan Hiszpański
Nie można również pominąć słynnych barcelońskich placów. Plac Kataloński położony jest w centrum Barcelony. Plac Hiszpański znajduje się u podnóża Montjuic, w dzielnicy o tej samej nazwie. Wokół placu znajduje się słynna fontanna oraz Wieże Weneckie i Narodowe Muzeum Katalońskie.


 

9-Casa Mila
Jest to kamienica w centrum miasta. Barcelończycy nazywają ją La Pedrera (Kamieniołom).  Charakteryzuje się różnymi krągłościami i krzywiznami. Zaprojektowany został przez Antoniego Gaudiego. Cały obiekt zbudowany jest z kamieni, pozbawiony kolorów. Opiera się wyłącznie na filarach i łukach - nie ma tam typowych ścian, wszystkie miejsca charakteryzuje nieregularność.


10- Arc de Triomf
Jest to Łuk Triumfalny wybudowany z kolorowych cegieł w stylu Mudejar. Ozdobiony jest wieloma posągami i płaskorzeźbami.W pobliżu znajduje się bardzo przyjemny park, w którym można zobaczyć na żywo papugi. Dla mnie to było miłym zaskoczeniem. Łuk otoczony jest przez 12 aniołów, które to reprezentują sławę. Na szczycie jest herb hiszpańskich monarchów, a filary podtrzymywane są przez lwy. Tuż obok  Łuku znajduje się duża przestrzeń ciągnąca się aż po Park de la Ciutadella. Jest to ulubione miejsce spacerowiczów, ulicznych muzyków czy fanów relaksu. Często spotkać tam można skaterów czy osoby uprawiające sport. Doskonałe miejsce do spędzenia wolnego czasu. 

11. Plaża Castelldefels
Jest to plaza oddalona na południe od centrum Barcelony o ok 20-30 minut drogi samochodem, lub pociągiem. Co wyróżnia ją od miejskich plaż to większa czystość, mniejsze zatłoczenie i większa kameralność. Jest długa na 5km.


Oczywiście poza tymi, wymienionymi przeze mnie, najpopularniejszymi miejscami Barcelona kryje wiele innych  ciekawych niespodzianek. 😀😀 najlepiej samemu pojechać i zobaczyć!
Ja pierwszy raz w Barcelonie byłam w 2013 roku. Pierwszy raz zakochałam się w tym mieście i powiedziałam sobie, że zawsze będę tam wracać. Pojechałam więc rok później w 2014 i 2015 roku. 😋. W 2016roku również nie zdradziłam Espanii ale pojechałam w nieco inne miejsce, do Malagi na południu, ale o tym w innym wpisie.


Obecnie poza samodzielnym planowaniem wyjazdu do Barcelony bardzo dużo biur podróży organizuje wyjazdy wakacyjne do pobliskiego Lloret de mar. Jest to miejscowość wypoczynkowa ok 70 km od Barcelony. Oczywiście większość biur podróży oferuje wtedy wycieczki fakultatywne do Barcelony. Można również samodzielnie tam pojechać. Najtańsza opcja to autobus+pociąg (ok 8Euro one way, w tym przesiadka w Blanes). Lloret de mar to kurort, miejsce nastawione głównie na aktywny wypoczynek i zabawę. Nie polecam tego miejsca dla osób chcących wypocząć w spokoju z dziećmi 😀. Znajdziemy tam bogatą ofertę pubów, klubów nocnych itd, a więc coś dobrego dla osób chcących się zabawić. Poza tym piękna plaża, skałki z których można poskakać, kilka miejsc widokowych i parków. Jest zdecydowanie taniej niż w przypadku stolicy Katalonii Barcelony.

Mam tutaj na myśli jedzenie, noclegi czy pamiątki. Nie ma również konieczności korzystania z komunikacji miejskiej, gdyż bez problemu dotrzemy w każde miejsce pieszo. Z tego co pamiętam my płaciliśmy jakoś 80zł/os w hotelu z basenem i wliczonym śniadaniem 100m od głównej ulicy z pubami/klubami i 200m od plaży. Oczywiście zapewne jest możliwość wyszukania tańszej opcji 😊. Bardzo dużo organizacji studenckich (specjalnych biur) oferuje specjalne grupowe wyjazdy takie jak np "SummerPartyCamp", "Studenttravel" właśnie m.in. do tej miejscowości. Zatem nie będzie wielkim zdziwieniem jeśli na ulicy spotkamy grupki naszych rodaków 😉.

 Wyjazdy są nie tylko dobrą opcją dla osób obawiających się samodzielnych wyjazdów, ale również pewnym sposobem zaoszczędzenia chociażby na tym iż przejazd jest autobusem. Sumując nasz wyjazd w to miejsce kilka lat wcześniej zapłaciliśmy jakieś 999zł+90Euro za śniadanie i obiadokolację za pobyt 10-cio dniowy w LLoret de mar w sierpniu. Z tego co się orientuję, to bez szczególnego LastMinute nie znajdziemy wakacji w tej cenie, o tym czasie w tym miejscu w tradycyjnym biurze podróży. Racja.... przejazd autokarem na takiej odległości do szczególnie przyjemnych nie należy, ale coś za coś😡. Wtedy nasza droga trwała jakieś 24h łącznie,jednak z postojami co jakieś 3h ale dało się przeżyć. Wszystko zależy oczywiście od ludzi z którymi się podróżuje 😎😎.
Jedzonko :D












środa, 8 lutego 2017



  LONDYN (styczeń 2017)

....w trakcie edycji....

 Ogromne miasto, a do wykorzystania niestety tylko weekend... cóż lepsze to nic nic 😀. Wylot z Poznania w piątek wieczór 20:05 do Londyn Luton. Jakieś niecałe 2h lotu i jestem na miejscu (-1h czyli cofamy czas o godzinę w stos do czasu polskiego).
 Jeśli chodzi o transfer z lotniska do centrum to jedną z opcji jest autobus transferowy linii Terravision (bilet w obie strony 17Funtów, czas jazdy ok 2h). Autobus zatrzymuje się w kilku miejscach w centrum. Jak dla mnie najkorzystniej było wysiąść na Victoria Station. 

W zasadzie jakoś nigdy Londyn nie był na liście pierwszych miejsc do zobaczenia, zwykle wolałam klimaty południowej Europy, ale z drugiej strony... Jak można nie zobaczyć BigBena? 😀  Do Londynu poleciałam z Polą, przyjaciółką z studiów.  Tzn Pola od kilku miesięcy mieszka w Pontefrack k. Doncaster (ok 300km od Londynu na północ) ale dojechała do Londynu i tam się spotkałyśmy :D Co śmieszne ja za bilet z Poznania do Londyn Luton w obie strony za przelot zapłaciłam 86zł (+transfer z lotniska 17Funtów w obie czyli jakieś 85zł) , a Pola za pociąg w obie jakieś 70Funtów czyli ok 350zł teraz przy obecnym niskim kursie Funta 👀. Cóż czasy gdy samolot jest tańszy od pociągów.

Pierwsze wrażenie? Ogromne miasto z ludźmi z całego świata. Jedynym minusem dla odwiedzających CENY... zwłaszcza komunikacja miejska. Najlepsza opcją jest wyrobienie specjalnej karty Oyster. Jest to karta, która używa się do uiszczenia opłaty za korzystanie z komunikacji miejskiej w Londynie.
Wrzucamy pieniążki na kartę i płacimy w momencie podróży. Jest akceptowana m.in w metrze oraz londyńskich naziemnych środkach lokomocji. Można ją również płacić za przejazdy autobusami (podobno gotówka nie jest akceptowana). Płacenie kartą Oyster jest dużo tańszym rozwiązaniem niż kupno papierowego biletu. Np. bilet w jedna stronę w godzinach szczytu kosztuje z kartą 2,90Funta, a bez karty 4,8Funta (nie powinno się przeliczać ale niestety każdy to robi zarabiając w złotówkach). Podobno istnieje jeszcze specjalna karta Oyster dla zwiedzających, stawki jeszcze tańsze niż przy użyciu standardowej karty Oyster. 
Nasz pobyt był zbyt krótki żeby dodatkowo biegać za wyrobieniem karty. Wolałyśmy hostel chociażby wieloosobowy ale w centrum, tak żeby móc pieszo zobaczyć większość miejsc, a do pozostałych podjechać specjalnym autobusem "Sightseeing", którego trasa przebiegała tuż obok wszystkich głównych punktów Londynu. Bilet 24h na taki autobus kosztuje jakieś 20 Funtów ale patrząc na zaoszczędzenie czasu i przeliczenie podobnych tras komunikacją miejską-opłaca się.
Nocleg miałyśmy w hostelu jakieś 10min pieszo do BigBena w pokoju 15-sto osobowym. Za dobę płaciłyśmy jakieś 22Funty czyli 110zł. Lokalizacja była bardzo dobra, jakieś 10mi pieszo do BigBena. Oczywiście wyszukać można hostele o połowę tańsze ale wtedy dochodzą bilety na komunikację.


 Tuż przed wylotem zabookowałyśmy jedynie pierwszy nocleg, licząc na couchsurfing kolejnego dnia. Hostel w nocy piątek/sobotę był w połowie pusty więc dlaczego miałby być problem z znalezieniem dla nas miejsca kolejnej nocy w przypadku awaryjnych problemów z couchsurfingiem. Był styczeń, czyli poza sezonem. To był głupi pomysł, ale o tym chwilkę później,
  





 Nocleg w hotelu wiadomo byłby łatwiejszą opcją, ale troszkę szkoda było Nam wydać te 110zł. Niby to nie tak dużo ale zawsze można by je wydać na jakiś shopping 😋, a poza tym na Bakanach nocowaliśmy korzystając z tej formy i można poznać bardzo fajnych ludzi. 

Sobota była jedynym pełnym dniem w Londynie, niedziela niestety niepełna bo trzeba było mieć rezerwę czasową na dojazd na lotnisko. Mimo zimy w Londynie jakieś 7stopni... Co mnie chyba najbardziej zdziwiło to sposób ubierania ludzi. Rozumiem styl ubioru, każdy ma inny gust itd. Chyba nie zdziwiłabym się widząc nawet kogoś w piżamie ale w japonkach czy sandałach w styczniu w 7stopniach? :D szoooook! W jednym czasie na ulicy osoba w kurtce zimowej i czapce, a obok niej dziewczyna w sandałach. 😀😀 Z reguły nie jestem osobą której jest ciągle zimno., raczej wręcz przeciwnie ale wtedy dla mnie konieczna była kurtka 😎. Pierwszy podczas zwiedzania był (1.) Big Ben.

W zasadzie wiedzieliśmy go dnia wcześniej wieczorem ale nie wiadomo dlaczego oświetlona była jedynie sama jego tarcza  (chyba po prostu od pewnej godziny nie jest oświetlony cały). W dzień było już dobrze widać całego. Następnie tuż obok Houses of Parliament, Westminster Bridge oraz London Eye, ale jedynie z boku. Kolejka gigantyczna mimo czasu posezonowego (czas oczekiwania podobno pół dnia jak nie więcej). Tuż po London Eye pieszo do Hungerford bridge and Golden jubilee bridge czyli miejsca, w którym wiele osób robi fotki na tle London Eye i BigBena. Do pozostałych miejsc takich jak , British Museum, Traffalgar Squere i słynnej z shoppingu Oxford street dostaliśmy się autobusem Sightseeing. Wszystkie miejsca robią ogromne wrażenie swoimi rozmiarami, jak również stylem. Na końcu chcieliśmy jeszcze zaliczyć Backingham Palace. Niestety ostatni kurs o 17:00 dojeżdżał jedynie do London Eye czyli do przystanku poprzedzającego punkt docelowy. Szczerze mówiąc po całym intensywnym dniu, w którym pewnie do tego czasu zrobiłyśmy jakieś 20/30km pieszo nie chciało Nam się dalej iść. Na szczęście jakoś tak się stało, że kierowca zaproponował że Nas tam podwiezie nieplanowym kursem 😎... hmm taka trochę prywatna taxówka. Koleś bardzo w porządku. Gdy Nas wysadzał z naprzeciwka nadjechał autobus tej samej korporacji 😑, więc troszkę się wystraszył ale miejmy nadzieję, że nie musiał z tego tytułu jakiś problemów.






London Eye
Było już popołudnie, a my jeszcze nie miałyśmy pewnego noclegu. Nie wiem ale jakoś byłyśmy przekonane ze taki problem to nie problem w tak dużym mieście 😀. Co śmieszne ze zaraz po Backingham Palace poszłyśmy do Leicester squere usiąść do kawiarni, a przy okazji szybko  złapać WI-FI.  Strony rezerwacji hoteli/hosteli pokazywały, że w naszym wcześniejszym hostelu jest brak wolnych miejsc. Noc wcześniej było mnóstwo miejsc wolnych, a to tez był weekend więc raczej wątpiłyśmy w to że w tak wielu wieloosobowych pokojach nie będzie ani jednego wolnego. Bardziej brałyśmy pod uwagę opcję iż jest już za późno na rezerwację internetową łóżek, a na miejscu coś tam się znajdzie. Sama nie wiem :D Byłysmy chyba zbyt zmęczone żeby trzeźwo myśleć :D Raczej się nie przejęłyśmy tym problemem. Po drodze do hostelu dalej będąc w okolicach Leicester squere widzieliśmy jeszcze specjalny sklep M&M-sów,zatłoczoną ulicę Leichester streetgdzie niby jest najlepsze życie nocne Londynu. Wracając do hostelu mijałyśmy jeszcze po raz setny BigBen i London Eye. Te oświetlone nocą robią ogromne wrażenie. Po drodze próbowałyśmy się skontaktować z potencjalnym hostem ale czasami niektóre sieci WI-FI blokują używanie Whatsappa (albo mój telefon jest hmm.. jakiś dziwny).

Po dotarciu do hostelu zapytaliśmy się o wolne łóżka... usłyszałyśmy "Sorry, We haven't got a free beds..so sorry" 👀😯! Z kolesiem z couchsurfingu nie było znów kontaktu hmm  Whatsapp nie działa,a w hostelu brak miejsc... pierwsze co to zaczęliśmy się śmiać :D Owszem Whatsapp działa na zasadzie numeru telefonu więc można było zwykle zadzwonić pod ten numer jednak uznałyśmy, że to może jakis znak... Zaczęliśmy sprawdzać wolne pokoje w najbliższej okolicy na stronach rezerwacyjnych. Pomagali Nam spotkani w hostelu Brytyjczycy. Wszystko praktycznie pozajmowane, pozostały tylko takie baaaardzo daleko zlokalizowane od centrum albo o kosmicznych cenach. Poza tym na większości stron nie można było wyszukać noclegu z wsteczną datą (było już po północy). W końcu znaleźliśmy jeden w rozsądnej cenie, w spoko warunkach w miarę w dobrej lokalizacji ale niestety tam nie odbierali telefonu... Pewnie nie było recepcji 24h. Stwierdziliśmy ze tam pojedziemy, ale najpierw dojdziemy do Victoria Station, skąd będą zapewne autobusy nocne, będzie bliżej i zarazem taniej w przypadku konieczności skorzystania z taxówki. Taxówki w Londynie to jakaś masakra cenowa! Jedyna opcją jest Uber, który jest nieco tańszy. Z tego co się dowiedzieliśmy nie ma opcji dogadania się z kierowcą. Wszystko jest oficjalnie przez centralę. Co było dziwne to wszystkie Mcdonalds-y były pozamykane, podobnie jak Sturbucks-y czy inne knajpy w okolicy... autobusów nocnych było mało i dworzec też był zamknięty, nie wiem może od drugiej strony gdzieś tam było jakieś wejście ale te główne było zamknięte. Dla porównania w Poznaniu nie ma najmniejszego problemu z komunikacja nocną czy nocnym McDonaldem koło dworca...👀. Hmmm być może tam w nocy większość osób korzysta z taxówek.

Pytaliśmy się czy w okolicy nie ma jakiegoś hostelu, być może któryś nie ogłasza się na stronach :D niestety.. dzwoniliśmy też do ok 20stu wyszukanych w internecie.  Pytaliśmy tez jednego z ochroniarzy, bardzo miły Pan. Powiedział ze dobrze Nam radzi skoro jest środek nocy to mamy nie szukać już nic innego bo zwyczajnie szkoda kasy. Poza tym powiedział że jest Nowy Rok Chińczyków, dlatego też tyle ich tutaj widzimy i wgl mnóstwo ludzi zjechało się żeby tutaj świętować ten szczególny dzień :D To niestety był powód dlaczego wszystko było pozajmowane :D Ale skąd miałyśmy wiedzieć, że to akurat w tych dniach :D W zasadzie szkoda mi było już wydawać kasy na ten nocleg, skoro była już 3:00 :D Fartem złapaliśmy akurat podjeżdżającego Ubera i za stosunkowo niską cenę wróciliśmy do hostelu z pierwszej nocki. Zagadaliśmy z Recepcjonistą, Hiszpanem o możliwość kimnięcia się na kanapach w living room-ie. Koleś był bardzo w porządku , śmiał się i mówił że spoko ale nie może być widać, że śpimy bo są kamerki i mógłby mieć nieprzyjemności. W zasadzie nawet było wygodnie. Był jeszcze inny Jego znajomy...my ledwo na oczy widziałyśmy, a Ten pół swojego życia Nam opowiedział...  HAHA. Najdziwniejsze było to że z Hiszpanii przeprowadził się do deszczowego Londynu...Zasadnicze pytanie w jego stronę... Czy na głowę upadł 😀 owszem Londyn jest cudowny ale pogoda często dobijająca... Powodem przeprowadzki były niestety zarobki 😕.


W plecaku mieliśmy jeszcze Krówki z Polski. Daliśmy mu to na pamiątkę, a ten w zamian z rana ku zaskoczeniu przyniósł Nam przygotowane przez siebie śniadanko na wypasie - jakieś urozmaicone kanapki, słodkie ciastko, sernik i kilka małych Nutelli, saszetek kaw itd...bardzo miły gest 😊.

Jakie byłyśmy zmęczone kolejnego dnia...Koszmar... Szczerze mówiąc zasnęłyśmy może na kilka minut. Myślałam że umrę! 😄 poza tym zakwasy od chodzenia poprzedniego dnia jakich nigdy dotychczas nie miałam. Z wyliczeń wyszło pewnie ze zrobiliśmy jakieś 20-30km pieszo... Niedziela niestety była dniem wylotu więc czas był ograniczony. O 14:00 miałam już niestety autobus transferowy na lotnisko London Luton. Od 9:00 rozpoczynały się kursy autobusów Sightseeing więc łapiąc pierwszy pojechałyśmy w miasto zwiedzać dalej. Pogoda niestety była straszna...cały czas padało 😓...hmm angielska pogoda. W zasadzie pół biedy że jednak kupiłysmy ten bilet na autobus wycieczkowy.
Pierwszym punktem był Backingham palace, którego nie do końca widziałysmy dnia wczęśniej, przy okazji GreenPark i St.James's Park oraz Pall Mall jak również Tower Brigde. Przy okazji zahaczyłyśmy jeszcze o słynną z shoppingu Oxfort street. Tego dnia większość oglądałyśmy z autobusu, gdyż lepiej było nie ryzykować, że nie zdążymy na transfer lotniskowy. Na szczęście wycieczkowy autobus przejeżdżał tuz obok tych najważniejszych miejsc. Muszę powiedzieć, że był to bardzo intensywny weekend. Nie da się zobaczyć wszystkiego w tak krótkim czasie, w tak ogromnym mieście, jednak dobra organizacja pozwala zobaczyć wiele miejsc.

Londyn robi ogromne wrażenie! Wielkie miasto, mnóstwo atrakcji i nadzwyczajnych budynków, jak również ulice pełne ludzi z całego świata. Radzę przed wylotem dokładnie zaplanować co chcemy zobaczyć i zaznaczyć na czym najbardziej Nam zależy. Jeśli chodzi o noclegi to wg mnie przy krótkim pobycie nie ma sensu aż tak oszczędzać i  brać hostelu w dalszej strefie nawet 50zł tańszego. Niestety tam dojdą Nam opłaty związane z komunikacją miejską, nawet te z zniżkową kartą nie są tanie i oczywiście strata czasu na przejazdy. Lepiej zaoszczędzić na czymś innym 😁. Zakwaterowania hmm jeśli planujemy krótki pobyt, nie mamy oporów przed spaniem w wieloosobowej sali z obcymi i zamierzamy w hostelu/hotelu jedynie spać , bo większość czasu i tak spędzimy na mieście bierzmy pokoje wieloosobowe. Są zdecydowanie tańsze. Fakt nie mamy prywatności, ale za te w większych miasta w centrum spoooooro zapłacimy. YOUR CHOICE! 😊